CZARNO NA BIAŁYM — TAK MIESZKAM JA
Wąski, długi przedpokój, kuchnia bez miejsca na stół, ciemny salon i niewielka sypialnia od gorącego południa. Stare mieszkanie z lat 50. jest teraz nie do poznania.
Z pasją rozwiązywałam trudności związane z mocno nieatrakcyjnym wnętrzem. Po remoncie mam ogromną sypialnię od północy — raj w lecie i przestronną strefę dzienną z kuchnią skąpaną w słońcu. Bo tak lubię. Z powodzeniem goszczę nawet 14 przyjaciół jednocześnie.
Kuchnia jest prosta i czarna. Ma czarne blaty, fronty i ściany. Wszędzie jest trwała farba kredowa, nie ma szkła czy płytek. Chciałam przekonać się, czy czarny kolor sprawdzi się na co dzień. Od 3 lat ma się świetnie.
W mieszkaniu znajduje się również mój home office. Przy przesycie kolorami i formami, z jakimi spotyka się projektant wnętrz, moja własna przestrzeń musi przede wszystkim mnie wyciszać.
Z sukcesem przetestowałam także nieoczywiste rozwiązanie, które bardzo mi się podoba, to jest betonową podłogę. Wybrałam beton, ponieważ lubię duże połacie przestrzeni, a to materiał, który da się zastosować w każdym pomieszczeniu. Podłoga nie jest zimna, ponieważ jest zaizolowana styropianem akustycznym. Zaskakuje wszystkich moich gości, każdy chce spróbować chodzenia po niej boso, jest też bardzo miła w dotyku i ma przyjemne dla oka plamy barwne.
Miałam ambicje, by zaprojektować wszystkie elementy mieszkania. Ostatecznie kupiłam tylko stolik nocny i lampy. Przepiękny, blisko stuletni stół art déco to prezent. Został poddany renowacji, krzesła zyskały nową tapicerkę. Specjalnie pod niego zmieniałam lokalizację oświetlenia. Stół stanowi kontrast dla prostej kuchni i jest najważniejszą ozdobą całego wnętrza.